Norweska bajka „Lalka w trawie”

Opowieści ludowe z lalkami

Dolly w trawie

W czasach starożytnych jeden król miał dwunastu synów. Kiedy dorastali, król ich zebrał i powiedział:
- Moi synowie, drodzy, starzeję się i chcę wnuków, dlatego zamierzam się z tobą ożenić. Weź dobrego konia, bogatą zbroję i jeźdź po całym świecie, aby szukać narzeczonych. Każdy z was powinien znaleźć dziewczynę, która mogłaby utkać i uszyć koszulę w ciągu jednego dnia.
Opuszczając bramę zamku, najstarszy jedenastu braci powiedział do najmłodszych, którzy mieli na imię Szymon:
- Jesteś głupi i tylko będziesz nam przeszkadzał, idź swoją drogą.
I pobudzając konie, ruszyli w dal.
Zdenerwowany Simon zsiadł z konia, wpadł na trawę i gorzko zapłakał. Nagle znikąd usłyszano cienki głos:
- Nie płacz, Simon. Popatrz lepiej na naszą małą lalkę.
Młody człowiek podniósł oczy i zobaczył małą dziewczynkę ubraną w zwiewną białą sukienkę pod liściem kwiatu. Była bardzo mała, nie większa niż mały palec. Jako dorosła siedziała na maleńkim złotym fotelu, a we włosach błyszczała diamentowa korona. Dziewczyna, którą była niezwykle piękną i szczupłą.
- Powiedz mi - powiedziała - jakie nieszczęście ci się przytrafiło..
Mówiła tak czule głosem, że młody człowiek powiedział jej o wszystkim: jak król ojciec powiedział wszystkim braciom, aby znaleźli narzeczone, jak dał im zbroję i konie, jak opuścili pałac, a bracia zostawili go samego na środku drogi.
- Gdzie mogę znaleźć pannę młodą, która umie tkać i szyć koszule w jeden dzień? - powtórzyła żałośnie biedna młodzież.
- Z przyjemnością Ci pomogę. Chcesz żebym była twoją narzeczoną? zapytał lalkę. - Zobacz, co mogę zrobić.
Wyjęła przędzę, utkała tkaninę, przecięła i uszyła koszulę - i to wszystko przed zdumionym młodym mężczyzną. To prawda, że ​​koszula okazała się mała, jak na lalkę.
Simon wziął koszulę i poszedł do ojca. Król-ojciec spojrzał na nią z przyjemnością i powiedział zakłopotanemu Szymonowi:
- Nie ma znaczenia, że ​​jest tak mały, ale jest uszyty bardzo starannie.
I pobłogosławił syna, aby poślubił lalkę. Radosny Simon wrócił po swoją narzeczoną. Chciał schować ją do kieszeni, ale lalka powiedziała, że ​​ma własny powóz i konie. Usiadła w srebrnej łyżeczce i zaprzęgła w nią dwie małe zielone koniki polne. I jechali obok: Simon na koniu i jego narzeczona w zabawnym powozie - srebrna łyżeczka narysowana przez dwóch pasikoników.
Młody mężczyzna jechał bardzo ostrożnie, starając się nie nadepnąć na swoją narzeczoną. Ale teraz bramy pałacu pojawiły się w oddali i wyczuwając dom, koń Szymona machnął kopytem, ​​a srebrna łyżka wraz z lalką wpadła do jeziora, przez które przeszli. Biedny młody człowiek! Wrzasnął i wezwał pomoc. Nagle woda w jeziorze zaczęła wrzeć i wylądować na brzegu ładnej dziewczyny o smukłej sylwetce, cienkiej talii i wspaniałych włosach. Szczęśliwy Simon wsiadł na ukochaną na koniu i popędził do pałacu.
W tym czasie przybyli tam bracia i ich narzeczone. Jakie brzydkie głupie były młode dziewczyny! Po szybkiej jeździe ich czapki zsunęły się na bok, a kurz pokrył ich twarze, łopatki przyklejone do sukienek, a to sprawiło, że dziewczyny wyglądały jeszcze gorzej. Widząc młodszego brata ze swoją piękną narzeczoną, zaczęli krzyczeć na niego ze złością, ale ojciec króla kazał im się zamknąć i wyjść z zamku swoimi dziwolągami. A dla Szymona i jego lalki oblubienicy rozpoczął ucztę, której nie widzieli i nie zobaczą w żadnym królestwie świata.