Tydzień naleśników w Ethnomir

Chociaż z opóźnieniem, ale nadal postanowiliśmy opublikować naszą recenzję uroczystości Tydzień naleśników w Ethnomir. (Tak jak zrobiliśmy lalkę zapusty, którą tu napisałem).

Muszę powiedzieć, że Ethnomir rośnie i rozwija się, jakby skokami. Kiedy byliśmy tam po raz pierwszy, około 4 lat temu, wszystko było takie skromne, słodkie, przestronne ... Dwa lata później zdaliśmy sobie sprawę, że musisz przybyć wcześnie na wakacje, ponieważ do południa parking się kończy. I tym razem okazało się, że wyposażony parking przy wejściu do budynku jest zarezerwowany wyłącznie dla autobusów (których było ogromna liczba), a samochody osobowe otrzymały część pola z boku, aby po spacerze ponownie pokazać silnego sportowca, wypychając samochody z mokrego śniegu zacier.

 

Ale potem wejście to znajdowało się tuż obok ukraińsko-białoruskiego sektora z chatami i tam odbyła się główna część uroczystości. Bufony, konkursy, piosenki taneczne:

Ulubiony przez chłopców bieg przez rząd torebek:

Ulubiona przeciąganie liny:

Różne nawijarki dla najmłodszych:

Czym jest Zapusty bez „lodowego filaru”. To prawda, że ​​nie zaczęli wypełniać filaru lodem, więc ci, którzy chcieli wspiąć się za nagrodę, jakoś nie wystarczali. Ale mówią, że zwycięzcy byli jeszcze tego dnia.

Dzieci również rzucały śnieżkami, rzucały piłki i grały w wędkowanie:

Była też możliwość jazdy nie tylko konno lub saniami, ale także na wielbłądzie i lamie.


W pobliżu znajdują się centra handlowe rzemieślników (na przykład podobały mi się te procy i słońca):

Piernik Tula w tradycyjnej formie i jasnym kolorze:

I gdzie bez koguta na patyku.

W sąsiedztwie grill był nadal na sprzedaż. Dziwne, oczywiście, ale z tego Zapusty nie mam ani jednego zdjęcia lokalnych naleśników. Jak się okazało, nie na próżno zabraliśmy ze sobą naleśniki w domu (w końcu łatwo je upiec, jeśli w domu jest naleśnikarka lub piec), ale ile zaoszczędzono czasu i pieniędzy. Ponadto wszystkie wewnętrzne kawiarnie przy ulicy Mira zostały zamknięte dla specjalnych usług grup zorganizowanych. I ogólnie coś się działo w pawilonach:

Słuchaliśmy gry na harfie Lublina - Aleksandra Subbotina

Spojrzał na Indian

Nigdy nie spotkaliśmy takich tłumów w Ethnomir. Dlatego postanowiliśmy wrócić na świeże powietrze.

Po raz pierwszy zobaczyłem zroszony amulet wisiorek ze starosłowiańskimi wzorami. Ciekawe know-how :).

I całkiem w oddali, za jurty syberyjskiej i północnej, znaleźliśmy drugą, główną platformę z Maslenicą:

W ciągu dnia było tam bardzo mało ludzi, nawet masy nie miały prawie nikogo do rozrywki. Ale bliżej piątej ludzie zaczęli się podnosić, zajmować miejsca bliżej stracha na wróble lub wspinać się wyżej:

Ktoś stał na ringu wokół pluszowego zwierzaka i czekał na jego zaświecenie, podczas gdy ktoś dobrze się bawił w okrągłym tańcu na scenie.

I wreszcie się stało. Do widzenia zima!

 W maju ponownie odbędzie się festiwal lalek i zabawek ludowych. A reszta powinna być interesująca. Najważniejsze, aby nie chodzić po Peace Street, ale chodzić po terytorium, ponieważ jest tam dużo wolnej przestrzeni i przestrzeni.

A to jest dzwonienie dzwonów na wietrze we wschodnim rogu: