Ile starych tradycji świątecznych obserwuje się na południu Rosji

Nowa praca do konkursu - z Alexandra Berezhnoy - przybyła na czas, jest poświęcona świętom Bożego Narodzenia.

„Traktuj innych i sam nie bądź chory!”

Notatki dziecka na temat: „Jak spędziłem jeden z najbardziej niesamowitych dni w roku - Wigilię”.

Cóż, w końcu czekałem! Bicie dzwonów staje się coraz głośniejsze! Ten dzwonek oznajmia koniec świątecznej nabożeństwa w świątyni. Czas na obiad i wreszcie możesz iść do przodu. Ile możesz poczekać! Mam tyle rzeczy do zrobienia! Jak być na czas! Muszę dziś obchodzić tak wielu ludzi i dziś zadowolić ich przysmakami! Więc Od czego zacząć Oczywiście moim ukochanym dziadkom na następnej ulicy! Potem zdecydowanie popatrzę na matkę chrzestną, po drodze nie zapomnę o mojej ciotce kuzynce, no cóż, może od razu odwiedzę innego kolegę z klasy. I tam, zgodnie z planem, musisz iść do sąsiadów, ulica jest długa. Och, choćby po to, aby mieć czas ... Cóż, już założyłem czapkę, płaszcz, a nawet jakoś obezwładniłem pierwszy but, teraz spróbuję poradzić sobie z drugim ... Coś, czego moje ręce nie słuchają, martwię się. Dzięki Bogu mama pomogła. Z miłością zawiązała mi szalik i włożyła rękawiczki. W tym roku po raz pierwszy jadę w drogę, ponieważ starsza siostra już uciekła z dziewczynami, nie chcąc mi towarzyszyć. Widzisz, mają własną trasę. Tak, a moja mama powiedziała, że ​​w końcu jestem już dużą równiarką. Stojąc na progu, trochę spanikowałem: gdzie jest najważniejsza rzecz, bez której ten niesamowity dzień nie ma sensu? Wreszcie! Mama nosi mały, ale głęboki wazon z rączką przewiązaną koronkowym szalikiem. Łyżka deserowa zagląda zalotnie z jednej strony. Oto jest - długo oczekiwana i pachnąca uczta! Tegoroczna kutia, jak nigdy dotąd, po prostu lśni wszystkimi kolorami tęczy: kostki marmolady błyszczą na tle śnieżnobiałego ryżu i kuszą truskawki w cukrze. Tak, i widzę rodzynki - wyglądają z całej masy razem z plasterkami mandarynki. Głośno przełknąłem ślinę i nawet z lekkim westchnieniem wziąłem mały wazon w jedną rękę, a drugą podniosłem drugi obowiązkowy atrybut wakacji - małą, ale trwałą torebkę. W końcu trzeba będzie dodać prezenty od wszystkich krewnych i przyjaciół. Wyszedłem na ulicę, lekki szron zaczął lekko szczypać mnie w nos, co wydawało się, że zaczęło ostrzej wyczuwać aromat emanujący z świątecznego wazonu z napojami. Po ponownym spojrzeniu na to, zdjąwszy jedną rękawicę i delikatnie popychając chusteczkę na bok, postanowiłem spróbować trochę, dosłownie pół łyżki, no cóż, może przynajmniej jednego ... Wow, i bajerów ... Mmm ... Po prostu rozpływa się w moich ustach. Naprawdę uczta, której potrzebujesz! Po przejściu tylko dwóch lub trzech domów wzdłuż ulicy zdałem sobie sprawę, że gdzieś nie ma sensu. Łyżka zdradziecko zahaczyła się o dno i grzechotką poinformowała, że ​​słodka magiczna ścieżka prawie się skończyła. To niesamowite, gdzie poszła tak szybko? Nie miałem nawet czasu to zauważyć. Prawdopodobnie z podniecenia ... Nie ma dokąd iść, musisz iść do domu. Otwierając drzwi, mama była zaskoczona moją szybkością powrotu. Pomyślała, że ​​wróciłam już od dziadków. Ale potem znalazła pustą torbę bez prezentów, a głupie, ekscytujące pytanie zamarło w jej oczach. Zdezorientowany opuściłem oczy, chowając za plecami pusty wazon. Bardzo łatwo było odgadnąć przyczynę mojego powrotu. Teraz moja matka zaczęła się wstydzić, komentując, że bardzo głupio było wysłać mnie w podróż, nawet nie pozwalając mi spróbować smakołyków. Przyniosła mi duży kubek z magiczną kutyą, a ja miałem mnóstwo, nawet się nie rozbierałem (w końcu spieszyłem się po drodze), stojąc na progu w zwiniętym szaliku i jednej niewydanej rękawicy, zjadłem owsiankę ryżową z owocami podanymi przez moją rozumną mamę. Potem ponownie napełniła wazon i ja, z poczuciem odpowiedzialności, poszedłem wypełnić swój obowiązek - dawać ludziom radość z tej świątecznej, cudownej uczty! W końcu nikt z pewnością nie będzie w stanie się oprzeć pobraniu próbki mojej pysznej - Kutii, jak mówią, wielkiej litery! Teraz rozumiem, dlaczego ludzie dają smakołyki. Uszczęśliw innych, a także dadzą ci prezenty!

Mały postscriptum autora:

Wszystkie wydarzenia są prawdziwe i zdarzyły się raz z jednym chłopcem w wieku około siedmiu lat. Nawiasem mówiąc, po wielu, wielu latach to potomstwo, które ma teraz prawie siedemnaście lat i jest prawie tak wysokie jak „Wujek Styopa”, nie zmienia tradycji noszenia kutya w dzień przed Bożym Narodzeniem, jak wszystkie dzieci w wiosce. I tak jak poprzednio, zawsze przechodzi dużo pierwszego testu przed wyjazdem. Och, jest bardzo smaczne - ta słodka ryżowa owsianka ... W wielu wioskach południowej Rosji, a mianowicie na terytorium Stawropola, zwykle po południu 6 stycznia, ulice są po prostu zalane dziećmi, które bez wstydu (do ukończenia studiów) chodzą i niosą kuti wszystkim krewnym, znajomym i sąsiadom które dają zabawki, słodycze, a kto i pieniądze. Dlatego czekają na ten dzień z wielką niecierpliwością. A wieczorem dorośli już zaczynają kolędować. Tak więc na obszarach wiejskich starożytne rosyjskie zwyczaje wciąż żyją i co roku są przekazywane nowemu rosnącemu pokoleniu, poczynając od momentu, gdy dziecko uczy się, jak trzymać łyżkę, lecząc swoich krewnych kutyą! ”